Witam !!! Znacie już jedną z prowadzących tego bloga, więc czas na drugą ! Nie będę robić o sobie całego posta, ale coś tam o sobie mogę powiedzieć. Zdaje się, że Natalia wyczerpałą wszystkie tematy, o których mogłabym tu powiedzieć :) Coż, musicie wiedzieć, że choć w pewnym stopniu jesteśmy odrębnymi światami, to w rzeczywistości jesteśmy naprawdę podobne. Tylko może bardziej wewnętrznie, bo na zewnątrz rzeczywiście troche się różnimy. A więc, też mam na imię Natalia, interesuję się przede wszystkim modą, fotografią, rysunkiem, manufakturą i podróżowaniem. Na tym blogu będę umieszczać posty wszelakiej maści. O krajach, modzie, świecie i cóz to byłby za blog modowo - lifestylowy, gdyby był bez KULINARII ? Musicie też wiedzieć, że mam szaloną obsesję na punkcie mojej ulubionej modelki - CARY DELEVINGNE ! Oprócz tego, wielbię jescze Barbarę Palvin, Jourdan Dunn, Kate Moss i wiele innych. Moją ulubioną marką jest ponadczasowa Chanel, lubię też Chloe i D&G, choc gusta zmieniają mi się średnio raz na tydzień. No, to chyba tyle ! A teraz troche o temacie posta.
Budząc się rano w niedzielę i napawając się myślą o nowych butach, rozmyślałam, skąd, gdzie i za ile je kupię. Może do Gdańska ? A może z internetu ? Cóż, możliwości było wiele. No i zaraz po wodospadzie ekscytacji nadeszłą rzecz najbardziej przeze mnie oczekiwana. Wyjawiłam cały pomysł mej mamie, która niebyła nim zbytnio zainteresowana. A więc tak zaczęła się może nie sprzeczka, lecz na pewno dyskusja. Całkiem długa dyskusja. I już niezadowolona z życia, z ograniczonym budżetem i miejscem kupna, pomaszerowałam do wszystkim znanemu CCC. Wolałam możę troche bardziej oryginalne miejsce , z większym wyborem. Jednak patrząc na zbliżający się upał i wielki entuzjazm mojej mamy do wiosennych zakupów, postanowiłam nie kupować sobie butów na lato we wrześniu. Tak więc z kapryśną mina zaczęłam niczym szpieg węszyć pomiędzy półkami. Po pół-godzinnym spacerku po pachnącym plastikiem i nabłyszczaczem do skóry sklepie, usiadłam na miękkiej i wygodnej ( dobre i to ) pufie i poczęłam patrzeć na Piotra Adamczyka z zakłopotaną mina, reklamującego pare brązowych trzewików, zawiniętego w szalik i marynarkę, Idealny zestaw na 30 stopni. Wtedy, ma zbawicielka ze wszelakich opresji zwana mamą przyniosła mi sandały. Niby normalne, ale jednak coś w nich było. Na początku zaczęłam się zastanawiać czy będą pasować do naprawdę wszystkiego. A potem porzuciłam tą zbędną w tym momencie myśl i pobiegłam do kasy, gdyż miałam dziwne wrażenie, że moja spocona, czekająca od 20 minut rodzina odjedzie beze mnie, jeśli przymierzę jeszcze choc jedną pare butów. I tak, szczęśliwa z parą zwyczajnych sandałków, które moga się przydać podczas mgly ( patrz: element odblaskowy w postaci neonowego paska z przodu ) poszłam do pizzerii. Wszyscy mieli nadzieję, że chociaż tam nikt nie będzie wyprawiał komunii w dzień, kiedy 99,9 % Kwidzyńskich restauracji jest przeznaczonych na tą właśnie okazję. A w środku okazało się, że nie ma klimatyzacji. Cud, miód i malina pot.
Ps. Jako że obie jesteśmy wzajemnymi imienniczkami, będę się podpisywać w bardzo oryginalny sposób.
Natalia S.
przepiękne <3
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńŚwietny post. Dodaje do 'obserwowanych'.
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
Usuń